Nagroda dla odważnych ... pogoda nie zachęcała do opuszczenia domowych pieleszy, tych wszakże, którzy zdecydowali się jednak przyjść czekała nagroda …
Ci, którzy w niedzielę odwiedzili Krakowską Operę
Kameralną bawili się dobrze na premierze opery Giovanniego Battisty Pergolesiego
La serva padrona przegotowanej przez Wacława Jankowskiego (inscenizacja,
reżyseria), Jadwigę Leśniak-Jankowską (choreografia, plastyka ruchu), Michała
Niżyńskiego (kierownictwo muzyczne)
Małżeństwo
Jankowskich od lat realizuje swoją wizję teatru słowno-muzycznego, w której
panować ma idealna równowaga pomiędzy poszczególnymi elementami widowiska, a
wszystko podporządkowane jest wyraźnemu przesłaniu dzieła i nakazom estetycznym
epoki, w jakiej ono powstało. Ich spektakle są zawsze dopracowane w każdym
szczególe, logiczne, i urocze wizualnie. Wykonawcy tych spektakli, to przede
wszystkim ludzie młodzi, wciąż uczący się rzemiosła. Niedzielna premiera
doskonale mieściła się w tych założeniach. La serva padrona była
Partytura opery Pergolesiego stawia muzykom duże
wymagania. Niewielki zespół instrumentalny (pojedyncze obsady) Krakowskiej Opery
Kameralnej pod dyrekcją Michała Niżyńskiego dobrze wywiązał się ze swoich zadań.
Anna Filimowska-Wolfinger jako Serpina i Andrzej Nowicki jako Uberto stoją u
początku artystycznej kariery, mają przed sobą jeszcze wiele pracy nad samą
techniką wokalną (szczególnie Andrzej Nowicki), ale są na dobrej drodze.
Anna Woźniakowska * * * * * * * * Róbmy swoje, czyli jubileusz KOK
Ostatnia premiera
Krakowskiej Opery Kameralnej była wydarzeniem szczególnym – uświetniła
dwudziestolecie działalności zespołu. Przypomnijmy: początki to Teatr Scena EL-JOT (z premierą Pastorele staropolskie 3 grudnia
1991), przekształcony w Krakowską Operę Kameralną (Don Pasquale, 2 maja 2004).
Do roku 2000 teatr nie miał własnej siedziby, występował na rozmaitych scenach,
także na zamkach, w pałacach, w muzeach, w plenerze, a nawet w więzieniu.
Jego twórcy, Jadwiga Leśniak Jankowska i Wacław Jankowski, od początku wyraźnie zakreślili
jego profil: jest to teatr słowno-muzyczny, który przedstawia dawne arcydzieła
polskie Przedstawienia KOK cechuje szacunek dla owego „Drugiego”. Przez duże „d” – niepopularne w dobie „dużego zysku”... Ale docenione: do pokaźnej kolekcji nagród dla Opery dołączył przyznany z okazji jubileuszu symboliczny klucz do miasta od prezydenta Krakowa. Na jubileusz wybrano operę komiczną La serva padrona Pergolesiego, którego nazwisko już pojawiało się na afiszu Opery (przedstawiała jego Stabat Mater i operę Livietta e Tracollo). To utwór przełomowy w historii muzyki: przedstawiony po raz pierwszy w 1733 roku jako intermezzo między aktami opery seria Il prigionier superbo tegoż Pergolesiego, wkrótce „usamodzielnił się” przyćmiewając dostojne clou programu. Przedtem takie „niepoważne” scenki muzyczne na bas buffo, sopran i aktora lub aktorów w rolach niemych przedstawiane były wyłącznie jako intermezza w przerwach opery seria, toteż La serva padrona Pergolesiego stała się kością niezgody między francuskimi buffonistami (skupionymi wokół królowej zwolennikami nowego gatunku, do których należeli encyklopedyści, w tym Diderot i Jan Jakub Rousseau) a antybuffonistami (obrońcami francuskiej sztuki wysokiej na czele z królem i Madame de Pompadour). Spektakl w reżyserii i inscenizacji Wacława Jankowskiego to kwintesencja stylu i smaku twórców Krakowskiej Opery Kameralnej. Wykorzystano sprawdzony już model multiplikacji obsady, poszerzony tym razem o pełne uroku lalki z Teatru Lalek Rabcio. Każdy z dwójki protagonistów uosobiony jest zatem poczwórnie: przez śpiewaka, dwójkę aktorów i lalkę. Tradycyjnie też, poza partiami śpiewanymi, aktorzy odgrywają libretto w polskim tłumaczeniu. Dzięki temu z arcyzabawnej choć błahej historyjki o sprytnej pokojówce terroryzującej swego pana, w finale – już męża, powstał teatr o precyzji i finezji na miarę gustów Madame de Pompadour oraz naturalności i lekkości postulowanej przez Rousseau. A propos tego ostatniego: wykorzystanie lalek w Służącej panią wydaje się o tyle usprawiedliwione, o ile pamięta się o spektakularnym spaleniu kukły przywódcy „błaznów”.
Komiczny i psychologiczny
potencjał libretta Gennaro Antonia Federica został kapitalnie wykorzystany
dzięki stylowym ruchom i gestom postaci w reżyserii Jadwigi Leśniak-Jankowskiej
oraz animacji lalek. Bodaj najmocniejszą stroną inscenizacji było ukazanie
„podskórnego” flirtu między subretką i jej Pantalone, mocno nasyconego
erotyzmem. Z rozlicznych trików commedia dell’arte na pamięć zasługuje zwłaszcza
„scena grozy” kapitana Nawałnicy, w której lalka (gdyż tylko ona reprezentuje tę
niemą postać) popisuje się sztuką walk wschodnich. Brawa dla aktorów (Martyny
Malcharek i Katarzyny Pędzimąż w roli Serpiny oraz Piotra Serafina i Cezarego
Skrockiego w roli Uberta), którzy poza dobrą grą aktorską błysnęli nie gorszym
kunsztem animacji. Brawa należą się również Grażynie Żubrowskiej za pełną uroku,
stylową oprawę plastyczną przedstawienia – choć do tego zdążyliśmy się już w tym
teatrze przyzwyczaić. Młodzi śpiewacy, Anna Filimowska-Wolfinger (Serpina)
Monika Partyk * * * * * * * * |
|||
| projekt i realizacja© ArtMedia.Net |